*
Nie umiała zrezygnować z marzeń.
Ostatni tydzień w kraju spędziła z chłopakiem, przyjaciółmi i rodziną. Znajomi
urządzili imprezę pożegnalną, która zakończyła się łzami smutku. Nie chciała
się rozstawać, pozostawić za sobą wszystkich wspomnień, które przeżyła z tymi
wspaniałymi ludźmi. Ostatnią noc spędziła z chłopakiem. Rozmawiali do rana,
planując, w jaki sposób będą utrzymywać kontakt, co będą robić po jej powrocie,
ile mają pomysłów na życie. Rafał obiecał, że odwiedzi ją podczas ferii
zimowych. ‘To tak duża czasu…’ – pomyślała Nikki, podczas gdy łzy spływały
bezwładnie po jej twarzy. Ten wyjazd sprawiał jej tyle bólu, a jednak uważała,
że gdyby zrezygnowała, popełniłaby
grzech przeciwko samej sobie.
___
I tak oto ona, Nicole Madelaine Waldorf, stała w czerwonym
płaszczu podczas odprawy na lotnisku w Warszawie. Po czułym pożegnaniu z
rodzicami, obietnicy telefonowania 2 razy dziennie, weszła na pokład samolotu.
Założyła słuchawki, zamknęła oczy, a w głośnikach popłynęła piosenka jej
ukochanego zespołu. One Direction byli dla niej kimś więcej niż tylko zespołem.
Byli nieodłączną częścią jej życia, pomagającą wytrwać w tym całym zgiełku i
zabieganiu. Byli jej inspiracją – dzielnie walczyli o marzenia. To nie tylko 5
chłopaków. To ludzie, którzy poprzez swoją muzykę stali się jej rodziną,
najbliższymi osobami. Całą podróż miotała nią niepewność. Gdy w jej uszach zabrzmiało melodyjnie and
you’ve got that one thing, dotarło do
niej, że podjęła najgorszą, a zarazem najlepszą decyzję w swoim życiu.
__
Chłodne listopadowe powietrze ogarnęło ją i przeszyło wskroś. Londyn, choć była późna jesień, wyglądał
czarująco. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Nie mogła doczekać się
chwili, kiedy będzie mogła zwiedzać i podziwiać to miasto, które od zawsze ją
fascynowało. Po odebraniu bagaży, Nicole udała się do czekającego na nich
autokaru. Szkoła zapewniła im stancję u zaprzyjaźnionych rodzin na przedmieściach.
Miała zamieszkać u starszego małżeństwa, które zapewniło jej i Amelii-
dziewczynie, z którą miała dzielić mieszkanie, całe piętro staromodnego, lecz
napawającego zachwytem londyńskiego domu. Amelia, dziewczyna z równoległej
klasy, z którą wcześniej Nicole nie utrzymywała kontaktu, była jej całkowitym
przeciwieństwem. Nicole zawsze wesoła,
uśmiechnięta, pewna siebie, znała swoją wartość, emanowała pozytywną energią.
Ona zaś, była cicha, spokojna, małomówna, jak również wydawała jej się nieco
przygnębiona. Jednak ze względu na fakt, że przez najbliższy czas będą razem mieszkać,
Nicole postanowiła lepiej poznać koleżankę. Z reguły nie miała trudności z
nawiązywaniem kontaktów, więc swobodnie zaczęła:
- Tak się cieszę, ze tu jesteśmy. Jak podoba ci się Londyn? Byłaś
tu wcześniej? – zapytała wesoło, chcąc za wszelką cenę ukryć ból, jaki od
środka ją rozrywał. Od wyjazdu minęło zaledwie kilka godzin, a już tęskniła. W
pewnym sensie nie wierzyła, że to dzieję się naprawdę. Miała wrażenia, jakby
oglądała czyjeś życie, całkiem z boku, a ona sama została w domu. Wydawało jej
się, jakby to była przygoda, wycieczka, a już ma pewno nie przyswoiła jeszcze
wiadomości, że zaczyna całkiem nowe życie, w nowym miejscu, przez kilka
miesięcy. Kto wie, co się wydarzy? Z zamyślenia wyrwała ją współlokatorka.
- Myślę, że jest w porządku. – odparła nieśmiało. ‘Cóż, początki
zawsze bywają trudne’ pomyślała Nikki, jednocześnie starając się podtrzymać
rozmowę.
- Moim zdaniem miasto jest niesamowite. Nie mogę się doczekać,
kiedy je zwiedzimy. Jak myślisz, jakie zajęcie nam przydzielą? – Właśnie. Na
wymianie nie ma wolnego czasu. Są zajęcia językowe, 3 razy w tygodniu, po 2
godziny. Lekcje odbywać się będą w salce wynajętej na University of London , a
dodatkowo szkoła załatwia praktyki albo
pracę w różnych zakładach i firmach w okolicy. Wolne wieczory, choć to też zależy od pracy, jaka zostanie
dana. Są również wyznaczone godziny
powrotów, a odpowiedzialne są za nas osoby w polskim konsulacie w Londynie,
gdzie trzeba pojawiać się na kontroli raz w tygodniu.
- Nie mam pojęcia… Mam nadzieję, że to nie będzie nic trudnego. –
szept Amelii był ledwo słyszalny. Widząc, że nie ma ochoty na rozmowę, Nicole
zrezygnowała z dalszych prób pogłębienia znajomości. Rozpakowała część walizki,
najpotrzebniejsze rzeczy, i wyszła na balkon zadzwonić do rodziców. Oglądając
londyńską panoramę, która idealnie wręcz roztaczała się z tarasu, zapewniła
mamę o szczęśliwej podróży i bardzo dobrych warunkach nowego lokum. Po
skończonej rozmowie wzięła długi prysznic, starając się pozbyć zarówno
zmęczenia, jak i strachu.’ Co ma być oto będzie’ – pomyślała. W nieco lepszym
nastroju, odprężona, ubrała się – czarne koturny, ciemnoniebieskie rurki, biała bokserka, pudrowa marynarka – i zeszła
zapoznać się z gospodarzami. Okazało się, że są to bardzo mili, uprzejmi i
sympatyczni starsi ludzie, którzy zaprosili ją na kolację i opowiedzieli trochę
o Londynie. Z minuty na minutę czuła się bardziej przekonana, że postąpiła
właściwie. Bo czemu miałaby tego nie zrobić? Po posiłku grzecznie podziękowała,
wróciła do pokoju i spostrzegła, że Amelia, gotowa do snu, czyta książkę. Nie
przeszkadzając, po cichu wymknęła się na balkon, chcąc zachłysnąć się
powietrzem. Po raz pierwszy od przybycia czuła się dobrze. Może to klimat, może
widok, może coś innego. Słońce zaszło na horyzont, ona zaś czuła lekki powiew
rozwiewający jej długie, miękkie, pachnące wanilią, orzechowobrązowe włosy.
Przymknęła z przyjemnością ciemnoniebieskie niczym dno oceanu oczy, całą sobą
chłonąc to miasto. Chciała pozostać całą noc, lecz po długim locie czuła się
wykończona. Zatem wróciła do pokoju, a położywszy się do łóżka z uśmiechem na
twarzy, niemal od razu zasnęła. ‘ Witaj nowe życie. Witajcie marzenia. Londynie – nadchodzę.’
____
Dwójeczka. Akcja zaczyna się nieco rozwijać, a w następnych rozwikła się jakże trudna zagadka zapoznania 1D. Dodam coś next week.:)
` Pozdrawiam wszystkich kierowców MZK. Proszę o szybszą reakcję na żądanie 'stop'. Tak na przyszłość.
*Wszystkie imiona i nazwiska wymyślone przeze mnie. Opis Londynu, niestety, także jest i będzie tylko moją czystą fantazją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz