piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 2

Chapter 2: ‘ Witaj nowe życie. Witajcie marzenia.  Londynie – nadchodzę.’


                                                                *

Nie umiała zrezygnować z marzeń. Ostatni tydzień w kraju spędziła z chłopakiem, przyjaciółmi i rodziną. Znajomi urządzili imprezę pożegnalną, która zakończyła się łzami smutku. Nie chciała się rozstawać, pozostawić za sobą wszystkich wspomnień, które przeżyła z tymi wspaniałymi ludźmi. Ostatnią noc spędziła z chłopakiem. Rozmawiali do rana, planując, w jaki sposób będą utrzymywać kontakt, co będą robić po jej powrocie, ile mają pomysłów na życie. Rafał obiecał, że odwiedzi ją podczas ferii zimowych. ‘To tak duża czasu…’ – pomyślała Nikki, podczas gdy łzy spływały bezwładnie po jej twarzy. Ten wyjazd sprawiał jej tyle bólu, a jednak uważała, że  gdyby zrezygnowała, popełniłaby grzech przeciwko samej sobie.
___

I tak oto ona, Nicole Madelaine Waldorf, stała w czerwonym płaszczu podczas odprawy na lotnisku w Warszawie. Po czułym pożegnaniu z rodzicami, obietnicy telefonowania 2 razy dziennie, weszła na pokład samolotu. Założyła słuchawki, zamknęła oczy, a w głośnikach popłynęła piosenka jej ukochanego zespołu. One Direction byli dla niej kimś więcej niż tylko zespołem. Byli nieodłączną częścią jej życia, pomagającą wytrwać w tym całym zgiełku i zabieganiu. Byli jej inspiracją – dzielnie walczyli o marzenia. To nie tylko 5 chłopaków. To ludzie, którzy poprzez swoją muzykę stali się jej rodziną, najbliższymi osobami. Całą podróż miotała nią niepewność. Gdy w jej uszach zabrzmiało melodyjnie and you’ve  got that one thing, dotarło do niej, że podjęła najgorszą, a zarazem najlepszą decyzję w swoim życiu.
__
Chłodne listopadowe powietrze ogarnęło ją i przeszyło wskroś. Londyn, choć była późna jesień, wyglądał czarująco. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Nie mogła doczekać się chwili, kiedy będzie mogła zwiedzać i podziwiać to miasto, które od zawsze ją fascynowało. Po odebraniu bagaży, Nicole udała się do czekającego na nich autokaru. Szkoła zapewniła im stancję u  zaprzyjaźnionych rodzin na przedmieściach. Miała zamieszkać u starszego małżeństwa, które zapewniło jej i Amelii- dziewczynie, z którą miała dzielić mieszkanie, całe piętro staromodnego, lecz napawającego zachwytem londyńskiego domu. Amelia, dziewczyna z równoległej klasy, z którą wcześniej Nicole nie utrzymywała kontaktu, była jej całkowitym przeciwieństwem. Nicole zawsze   wesoła, uśmiechnięta, pewna siebie, znała swoją wartość, emanowała pozytywną energią. Ona zaś, była cicha, spokojna, małomówna, jak również wydawała jej się nieco przygnębiona. Jednak ze względu na fakt, że przez najbliższy czas będą razem mieszkać, Nicole postanowiła lepiej poznać koleżankę. Z reguły nie miała trudności z nawiązywaniem kontaktów, więc swobodnie zaczęła:
- Tak się cieszę, ze tu jesteśmy. Jak podoba ci się Londyn? Byłaś tu wcześniej? – zapytała wesoło, chcąc za wszelką cenę ukryć ból, jaki od środka ją rozrywał. Od wyjazdu minęło zaledwie kilka godzin, a już tęskniła. W pewnym sensie nie wierzyła, że to dzieję się naprawdę. Miała wrażenia, jakby oglądała czyjeś życie, całkiem z boku, a ona sama została w domu. Wydawało jej się, jakby to była przygoda, wycieczka, a już ma pewno nie przyswoiła jeszcze wiadomości, że zaczyna całkiem nowe życie, w nowym miejscu, przez kilka miesięcy. Kto wie, co się wydarzy? Z zamyślenia wyrwała ją współlokatorka.
- Myślę, że jest w porządku. – odparła nieśmiało. ‘Cóż, początki zawsze bywają trudne’ pomyślała Nikki, jednocześnie starając się podtrzymać rozmowę.
- Moim zdaniem miasto jest niesamowite. Nie mogę się doczekać, kiedy je zwiedzimy. Jak myślisz, jakie zajęcie nam przydzielą? – Właśnie. Na wymianie nie ma wolnego czasu. Są zajęcia językowe, 3 razy w tygodniu, po 2 godziny. Lekcje odbywać się będą w salce wynajętej na University of London , a dodatkowo szkoła załatwia  praktyki albo pracę w różnych zakładach i firmach w okolicy. Wolne  wieczory, choć to też zależy od pracy, jaka zostanie dana.  Są również wyznaczone godziny powrotów, a odpowiedzialne są za nas osoby w polskim konsulacie w Londynie, gdzie trzeba pojawiać się na kontroli raz w tygodniu.
- Nie mam pojęcia… Mam nadzieję, że to nie będzie nic trudnego. – szept Amelii był ledwo słyszalny. Widząc, że nie ma ochoty na rozmowę, Nicole zrezygnowała z dalszych prób pogłębienia znajomości. Rozpakowała część walizki, najpotrzebniejsze rzeczy, i wyszła na balkon zadzwonić do rodziców. Oglądając londyńską panoramę, która idealnie wręcz roztaczała się z tarasu, zapewniła mamę o szczęśliwej podróży i bardzo dobrych warunkach nowego lokum. Po skończonej rozmowie wzięła długi prysznic, starając się pozbyć zarówno zmęczenia, jak i strachu.’ Co ma być oto będzie’ – pomyślała. W nieco lepszym nastroju, odprężona,  ubrała się – czarne koturny, ciemnoniebieskie rurki, biała bokserka, pudrowa marynarka – i zeszła zapoznać się z gospodarzami. Okazało się, że są to bardzo mili, uprzejmi i sympatyczni starsi ludzie, którzy zaprosili ją na kolację i opowiedzieli trochę o Londynie. Z minuty na minutę czuła się bardziej przekonana, że postąpiła właściwie. Bo czemu miałaby tego nie zrobić? Po posiłku grzecznie podziękowała, wróciła do pokoju i spostrzegła, że Amelia, gotowa do snu, czyta książkę. Nie przeszkadzając, po cichu wymknęła się na balkon, chcąc zachłysnąć się powietrzem. Po raz pierwszy od przybycia czuła się dobrze. Może to klimat, może widok, może coś innego. Słońce zaszło na horyzont, ona zaś czuła lekki powiew rozwiewający jej długie, miękkie, pachnące wanilią, orzechowobrązowe włosy. Przymknęła z przyjemnością ciemnoniebieskie niczym dno oceanu oczy, całą sobą chłonąc to miasto. Chciała pozostać całą noc, lecz po długim locie czuła się wykończona. Zatem wróciła do pokoju, a położywszy się do łóżka z uśmiechem na twarzy, niemal od razu zasnęła. ‘ Witaj nowe życie. Witajcie marzenia.  Londynie – nadchodzę.’

____

Dwójeczka. Akcja zaczyna się nieco rozwijać, a w następnych rozwikła się jakże trudna zagadka zapoznania 1D. Dodam coś next week.:)
` Pozdrawiam wszystkich kierowców MZK. Proszę o szybszą reakcję na żądanie 'stop'. Tak na przyszłość.

*Wszystkie imiona i nazwiska wymyślone przeze mnie. Opis Londynu, niestety, także jest i będzie tylko moją czystą fantazją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz